Skąd się wzięło ta nazwa bobu?
Trudno dociec. Ciekawe, że język angielski ma nie jedno, ale wiele powiedzonek z „bobem lub fasolą”.
Możliwe, że nazwa bób pochodzi od łacińskiego słowa „faba”, czyli bób lub jagody wawrzynu, czyli lauru. A więc liście laurowe równa się bobkowe. Ale możliwe też, że nazwa bób powstała od nazwy i podobieństwa do bobków, czyli owczego nawozu, bo od prawieków „owce bobczą”

Adam Mickiewicz przedstawił ogródek Zosi w „Panu Tadeuszu,pisze:
” Tam płacząc strąki w marchwi zielonej warkoczu
wysmukły bób obraca na nią tysiąc oczu.”
W środku lata strąki bobu zaczynają z lekka czernieć i wówczas zbieramy je „na zielono”. Gdy cała roślina wyschnie, zbieramy ziarna bobu na siew (ja bobu, zawsze mam wystarczająco, ze swego chowu. Gotowych ziaren do siewu nie kupuję, bo w paczce jest tylko kilka ziarenek, ale za jaką cenę).
W wielu krajach Afryki i Azji mąki z suszonego bobu używa się do dziś do wypieku chleba i placków. Bób jest tam najtańszym pożywieniem.
Młody bób gotowany w osolonej wodzie i jadany z masłem po usunięciu skórki jest bardzo smaczny, a przy tym bogaty w witaminy z grupy
B1 i B2 ,i jest zasadotwórczy.
Bób – karierowicz …
Możliwe, że bób rozpocznie nową karierę w swoim więcej niż parę tysięcy lat trwającym żywocie. Bo dowiadujemy się, że w Miami na Florydzie odkryto lek przeciwko chorobie Parkinsona. Tym lekiem jest wyciąg z bobu. Ponad połowa pacjentów leczona tym wyciągiem odczuła wyraźną poprawę. Dawnym lekarstwem na chorobę Parkinsona był lek zwany „Dopa”, który jednak dawał mniej skuteczne wyniki, a za to był o wiele droższy od bobu.
Zapisz
Ja się też bobem zajadam 🙂 bo bób jest mniamuśny!!! i jak kto chce to może i kilo mi zadać jednorazowo!!!
PolubieniePolubienie
To tak samo,jak i ja … ha-ha ….
PolubieniePolubienie
To Ty dopiero dzisiaj piszesz o bobie! A ja wczoraj na Twoim blogu szukałam bobu! Jedna z zaprzyjaźnionych blogowuiczek w mailu napisała mi, że zajada się bobem. Wtedy przypomniałam sobie wspaniały smak bobu z naszego ogródka, który gotowała mama. Kupiłam pół kilograma chyba świeżego bobu i nie wiedziałam, czy wrzucić do zimnej, czy wrzącej wody. Szukałam na dwóch portalach i nic na ten temat nie było, więc wrzuciłam na zimną. Zasiadłam potem do jedzenia i…fuj! jaki był wstrętny! Albo zepsuł mi się smak, albo bób był nafaszerowany jakimiś chemikaliami. Już więcej nie kupię bobu.Serdecznie pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Szkoda,że wcześniej nie wiedziałam o tym Twoim zamiarze jedzenia bobu – wcześniej bym coś wyklarowała w jego temacie … ;)Dlatego dopiero dzisiaj o nim napisała,,bo właśnie go z działki zerwałam i sobie przypomniałam,że warto co nieco o nim napisać …A co do kupionych warzywek – to nie tylko z bobem tak się sprawy mają,niestety!Pozdrawiam cieplutko!
PolubieniePolubienie
Jestem wściekła na ten kupny bób, bo zepsułam sobie smak, a taką miałam na niego ochotę!Buziaczki.
PolubieniePolubienie
Kurde nie wiem dlaczego tak jest,że tymi kupnymi,np. ogórkami czy bobem,psują nam tylko smaki …. A my przecież wiemy jaki to smak powinien być – dzięki działce właśnie ….Pozdrawiam cieplutko!
PolubieniePolubienie