Fasolka szparagowa: w słojach i mrożona

 
 


Obiecałam, więc dołączyłam fotkę …

   Właśnie dzisiaj, jedna z moich drogich czytelniczek, spytała mnie, czy nie znam przepisu na fasolkę szparagową w słojach. O jejku, całkiem zapomniałam, że ja też taką fasolkę kiedyś robiłam.

   Przypomniałam sobie, że kiedyś przepis na nią dostałam od mojej mamy, więc zaczęłam szukać jej pośród moich zapisków. I teraz chcę o tym napisać, a przy okazji, że otworzyłam swój zeszyt z notatkami, znalazłam jeszcze przepis na fasolkę po staropolsku.

   Muszę Wam powiedzieć, że kiedyś zbierałam różne przepisy, a ten jest z kartki wyrwanej z kalendarza, zapewne ma dużo lat, bo kartka zdążyła już solidnie pożółknąć.

   Ale o niej będzie w następnym poście. W tym roku jeszcze fasolki szparagowej na działce swej nie mam, bo późno wszystko posadziłam. Ale jak tylko ją zrobię, dołączę fotkę. na razie musi obyć się bez niej. Osobiście lubię tylko fasolkę żółtą, bo jest dla mnie smaczniejsza i nie tak łykowata jak zielona.

 

FASOLKA SZPARAGOWA W SŁOJACH
Zalewa:
– 6 szklanek wody,
– 4 łyżki cukru,
– 2 łyżki soli.

Przygotowanie:
Fasolkę oczyszczamy, myjemy, obcinamy ogonki, płuczemy, kroimy na 4 cm kawałki. Następnie układamy je do wyparzonych słojów. Moja mama używała zawsze tych pod gumkę i ja też. Przygotowujemy zalewę, zagotowujemy, zalewamy nią fasolkę w słojach. Po zalaniu i zamknięciu słoi, gotujemy je w garnku, wyłożonym ściereczką, zalanym wodą do 3/4 wysokości słoi. W pierwszy dzień gotuję je 50 minut, w drugi 40 min. trzeci po około 30  minut. Możecie również zagotować fasolkę jednego dnia – w tych – trzech  turach. Pamiętajcie jeszcze, aby fasolę pozostawić w odkrytym garnku, w którym się gotowała (garnek ma być odkryty), aż do wystygnięcia. Gdy wystygnie znowu gotujemy, i tak w kółko.

Fasolka ta na zimę jest jak znalazł.

Fasolka szparagowa mrożona
 Fasolkę musimy krótko zblanszować a później zahartować zimną wodą. Hartowanie takie daje nam to, że fasolka nie traci swojego koloru oraz zatrzymuje proces gotowania. Fasolkę przeznaczoną do zamrożenia umyj, odetnij końcówki. Jeśli jest długa, podziel na mniejsze kawałki.

  Najlepiej jak fasolka jest mniej więcej takiej samej wielkości (równomiernie się ugotuje). Do garnka wlej wody, zagotuj i wrzuć pierwszą partię fasoli (fasolkę do zamrożenia najlepiej gotować partiami), gotuj 2-3 minuty.

 Po tym czasie, łyżką cedzakową, wkładaj fasolkę do miski z lodowatą wodą. Potem fasolkę przekładaj do torebek na mrożonki, pozbądź się powietrza, zamknij i do zamrażalnika.

 Należy pamiętać, że ponowną partię fasolki trzeba wrzucać gdy woda zacznie ponownie wrzeć. A żebyśmy nie musieli dolewać wody, to lepiej za pierwszym razem wlać jej dość sporo (podczas gotowania woda paruje).

Zobacz jeszcze:

Fasola po staropolsku

Autor: JaGa Opublikowano: Lipiec 23rd, 2011

Fasola po staropolsku

Tak jak obiecałam w poprzednim poście, że podam przepis na „fasolę po staropolsku”, tak więc dotrzymuję słowa. Pisałam też, że przepis ten pochodzi z pożółkłych kartek kalendarza, które mam wklejone w swoim notatniku. Tę fotkę zrobiłam, aby uwierzytelnić moją prawdomówność …:)) Przepis ten znalazłam przy okazji []

24 myśli na temat “Fasolka szparagowa: w słojach i mrożona

    1. Witam.
      Jolu tak trzeba gotować…
      „Proces wielokrotnej pasteryzacji nazywa się tyndalizacja i polega na dwu albo trzykrotnej pasteryzacji, w odstępach 24 godzinnych.
      Dzięki pierwszej pasteryzacji giną formy wegetatywne i drobnoustroje, jednak nie giną formy przetrwalne, dlatego potrzebna jest druga pasteryzacja. Po 24 godzinach, pod wpływem impulsu termicznego z przetrwalników rozwijają się kolejne formy wegetatywne, które niszczy dopiero druga pasteryzacja. Ewentualna trzecia pasteryzacja, po kolejnych 24 godzinach, działa podobnie jak druga, zabijając ewentualne opóźnione bakterie.
      Stosując trzykrotną pasteryzację w przypadku fasolki należy skrócić czas poszczególnych etapów pasteryzacji. Pierwsza 50 minut. druga 40 minut i trzecia 20 minut.
      Tyndalizacji nie wymagają przetwory z owoców oraz z kwaśnych i zakwaszanych warzyw. Natomiast w taki sposób należy konserwować mięsa, grzyby, fasolę, groszek, marchewkę, kalafiora, cukinię itp.
      Kilka dekad pokazało, że podwójna pasteryzacja wystarcza i fasolka doskonale się przechowuje przez 12 miesięcy od zaprawienia, a nawet dłużej” – taką znalazłam fachową odpowiedź na Twoje pytanie.
      Pozdrawiam.

      Polubienie

    1. Katarzyno, oczywiście, że możesz ją dodać do zupy (na sam koniec gotowania jej), lub podać samodzielnie. Jest tylko jedno „ale”, przy tej fasolce popełniłam błąd, chodzi mianowicie o czas gotowania jej. Ale już poprawiłam, za co bardzo przepraszam.Serdeczności zostawiam.

      Polubienie

  1. jaguś, zamierzam w tym roku wziąć się za słoiki. Fasolkę bardzo lubię. Tak jak Colto napisał z masełkiem i bułką tarta. W zimie chętnie też podjadam, kupując tą mrożoną. Teraz czas na swoje przetwory. Pozdrawiam ciepło:)**

    Polubienie

    1. Małgosiu, a gdy ją teraz do słoi wsadzisz i zimą otworzysz i przyrządzisz, to sam siebie potem pochwalisz, że dobrze zrobiłam …:))Serdeczności zostawiam.

      Polubienie

    1. Zakładam Colto, że nie jadłeś jej w inny sposób przyrządzonej. Chociaż … mi też taka najlepiej smakuje.Serdeczności zostawiam.

      Polubienie

  2. Jaguś! miło mi,że podsunęłam pomysł na fasolkę w słoikach, bo moja zamrażarka już w połowie zapełniona,a jeszcze tyle warzyw czeka na zamrożenie,(szkoda,że nie jest z gumy) starowinka ma już 30 lat ,czasami śmiejemy się z mężem,żę będzie” wiecznie żywa” jak Lenin faktycznie jest produkcji ZSRR.Serdeczności przesyłam Jaguś .

    Polubienie

    1. Alutko to faktycznie jesteś w posiadaniu wiekowej lodówki, ale jak się „nie gniotsia, łamiotsia i nie psujotsia”, to z powodzeniem przeżyje Lenina …hi, hi, hi, no i żeby jeszcze tak zechciała być z gumy, czyż więcej trzeba byłoby do szczęścia ?!Wiesz Alutko, jak to dobrze nie raz, jak ktoś podsunie pomysł o czym tu pisać na blogu, a także przypomni mi, że jednak wiem, to co wiedzieć powinnam, i odświeży pamięć mą …, oczywiście jeśli tylko o tym wiem – dziękuję.Serdeczności zostawiam.

      Polubienie

  3. Uwielbiamy fasolkę i gdy trwa sezon, jemy ją bez opamiętania. Już od dawna nie robię żadnych weków i tym razem też nie zrobię, musi mi wystarczyć to, czego najem się przez te dwa miesiące.Ciekawa jestem, czy te deszcze nie zaszkodziły mojej fasolce.Na blogu zamieściłam zdjęcia moich warzyw, możesz przekonać się, że dynia też rośnie;)Serdecznie pozdrawiam w kolejny deszczowy dzień.

    Polubienie

    1. No dobrze Aniu, weków nie musisz robić, bo to jest troszku więcej pracy niż zrobić mrożonkę z fasolki. Wtedy zimą nie musisz jej kupować, bo masz swoją.Mi też nie zawsze chce się robić jakieś tam słoje, więc ją do lodówki ładuję …:)Już „biegnę” zobaczyć te Twoje plony działkowe, a szczególnie idę napatrzyć się na tę dynię, która mi w tym roku nie wyrosła …A te deszcze to mi się już „przejadły” …:))Serdeczności zostawiam.

      Polubienie

      1. Nie mam zamrażarki, lecz nieduży zamrażalnik w lodówce, więc niczego nie mrożę. Kiedyś miałam zamrażarkę, ale tylko na mięso, które kupowaliśmy na wsi. Gdy już wszystko można bez problemu kupić w sklepach, dałam ją w prezencie rodzinie męża ze wsi, bo im była bardziej potrzebna niż nam.Z ośmiu ziarenek dyni, tylko dwie wykiełkowały, ale to i tak dużo.Cieplutko pozdrawiam.

        Polubienie

        1. Anno ja też ne mam zamrażalki, ale kiedyś tam sobie kupiliśmy taką dużą lodówkę, która ma duży zamrażalnik. I w jednej z jego szuflad trzymam zawsze mrożonki wszelkie.Ja dyni też zawsze sadzę więcej ziarenek, ale w tym roku – ani jedno mi nie wzeszło. Wydaje mi się, że jakieś robale podżarły je sobie na śniadanie …:)Serdeczności zostawiam,

          Polubienie

          1. Moja lodówka też nie jest mała, ale zamrażalnik ma mały, ledwo zmieści mi się w nim niewielki zapas mięsa i jakieś warzywa na patelnię. Za to mój syn ma wielki zamrażalnik w swojej lodówce, ale też zapełniony wszelkim dobrem;)Serdecznie pozdrawiam.

            Polubienie

            1. To tak jak u mnie Aniu, nieraz to nie ma gdzie palca wścibić w zamrażalniki. No i słusznie, bo po co lodówka ma po próżnicy „chodzić” …:)Serdeczności zostawiam.

              Polubienie

  4. Zaskoczyłaś mnie tą łykowatością fasolki zielonej. U nas częściej łyka mamy właśnie w żółtej. A nie tak dawno dowiedziałam się skąd te łyka. Otóż te nasiona, które wsadziliśmy musiały być z fasolki szparagowej zapylonej przez fasolę normalną, na ziarno. Dlatego zawsze ostrzega się, by nie sadzić fasolki szparagowej obok, czy w pobliżu fasoli ziarnistej. Przepisy bardzo na czasie. My już zdążylismy objeść sie pierwszymi plonami. Moja mama sadziła fasolę co dwa tygodnie, więc jedna już prawie zjedzona, druga dojrzewa, trzecia ma dopiero kwiatki, czwarta jeszcze nie, piąta kiełkuje itd.

    Polubienie

    1. Anno s, bo ja kiedyś tam jadłam zieloną fasolkę szparagową, i była właśnie łykowata. Od tamtej pory, raczej wolę jeść żółtą. Zresztą i smak zielonej mi nie odpowiada … też. Zresztą, nie tak dawno, koleżanka mojej mamy przyniosła jej właśnie fasolkę szparagową, zieloną. Ugotowałam ją, ale nam z mamą też nie smakowała.A o tym to nie wiedziałam, że posadzenie jej koło fasoli ziarnistej, może mieć wpływ na jej łykowatość – dobrze wiedzieć. Chociaż, i tak tej ziarnistej nie uprawiam. Ale, jakby co ?! …:)Fasolkę szparagową ja też sadzę zawsze, ale tylko w dwóch turach. Żeby było prawie na okrągło, jak jedna się skończy to druga się zaczyna …Serdeczności zostawiam.

      Polubienie

  5. Proste, smaczne:) ja czasami dodaje bułkę tartą jeszcze:)pozdrawiam smacznie z deszczowej Łodzi:)kullinaria.blog.onet:)

    Polubienie

    1. Lenko, ze wszystkim się zgodzę, ale chyba tej bułki nie dajesz do słoja, tylko dopiero później jak już z niego wyjmiesz ?? … :))Serdeczności zostawiam.

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do ~Katarzynag Anuluj pisanie odpowiedzi