Powidła morelowe

Robiąc przetwory owocowe lub kupując je, warto wiedzieć jaka jest różnica między dżemem, konfiturą, marmoladą i powidłami. Nazwa owocowego przetworu zależy od ilości wykorzystanych owoców na 100 g produktu.

I tak, najwięcej owoców zawierają powidła, dalej klasyfikuje się marmolada, konfitura i na końcu, najbardziej popularny dżem. Powidła powinny zawierać 160 g na 100 g gotowego produktu.

W zależności od słodkości owoców dodajemy do nich cukru lub nie. Najbardziej popularne są powidła śliwkowe, ale zrobione z innych owoców, np. moreli, też są pyszne.

Morele po zagotowaniu możecie przefasować przez sito wtedy ich konsystencja będzie niemalże „jedwabista”.

„Należy gotować powidła tak długo, aż będą tak gęste, że za warząchwią, którą się miesza powidła po obydwóch stronach warząchwi stać będą równo”.

powidła morelowe_1

 

Składniki:

  • 3 kg moreli
  • 30 dag cukru
  • 5 łyżek soku z cytryny
  • pół szklanki wody

Przygotowanie:

1. Morele umyć, osunąć pestki, włożyć do garnka, wlać wodę i sok z cytryny, mieszając gotować ok. 40 min na małym ogniu. Odstawić do całkowitego wystygnięcia.

2. Zimne morele ponownie doprowadzić do wrzenia, mieszając gotować ok. 30 minut na małym ogniu, wsypać cukier, mieszając dusić jeszcze około 15 minut.

3. Gorące powidła przełożyć do wyparzonych suchych i ciepłych słoików, zamknąć dokładnie, odwrócić do góry dnem,  zostawić na 30 minut. Słoiki z powidłami przechowywać w chłodnym i ciemnym miejscu.

Polecam linki:

Brzoskwinie masz – zrób im miszmasz

Autor: JaGa Opublikowano: Wrzesień 29th, 2010

Brzoskwinie masz – zrób im miszmasz

Przeważnie zajadamy brzoskwinie na surowo lub w kompocie. Ale niekoniecznie musi tak być, możemy zrobić im miszmasz, i  pyszne danie otrzymać. Wiele tych miszmaszów brzoskwiń znam, np. weź i zapiecz ją lub torcik pyszny zrób, do ryżu dodaj też. A gdy ją tak przemienimy to i surówek kilka zrobimy. Brzoskwinie, które widzicie na []

   Pokażę teraz jakiego sprzętu używano w dawniejszych czasach do produkcji mamrmelady (tak kiedyś marmoladę nazywano) i powideł. A znalazłam to w księdze wyd. w 1913 roku, spisanej przez Ochorowicz-Monatową, Marię.

powid.a.marmol.maszynka_s„Jest to rodzaj młynka, na który się u góry sypie owoce i obraca korbką. Dołem ścieka czysty sok, a z boku wychodzi zmielone już powidełko czy marmelada”.

Kiedyś słoików było brak i radzono sobie tak…

   „Skoro powidła spadają z kopyści, są gotowe. Kładzie się je potem jeszcze gorące w kubek drewniany lub jeszcze lepiej w kamienne garnki i pozostawia w gorącej temperaturze, aby wierzchnia warstwa trochę wyschła. Wreszcie wkłada się w naczynie na powierzchnię powideł papier zmaczany w wódce, okowicie lub rumie i zawiązuje naczynie. Przechowane sucho i chłodno trzymają się powidła czas nieograniczony i nie pleśnieją ani też fermentują”.

   Na powidłach, z niektórych owoców, np. śliwek tworzy się taki kożuszek. I jeśli z powideł korzystamy, kożuszek odkrywamy, powidła pobieramy i na powrót kożuszkiem nakrywamy.

Źródło

Ochorowicz-Monatowa, Maria

„Uniwersalna książka kucharska z ilustracyami i kolorowemi tablicami odznaczona na wystawie hygienicznej w Warszawie w 1910 r. : przeszło 2200 skromnych i wytwornych przepisów gospodarskich i kuchennych z uwzględnieniem niezbędnych warunków odpowiedniej dyety codziennej hygieny oraz kuchni jarskiej”.

okladka_BPD_08_rgb-Kor

32 myśli na temat “Powidła morelowe

  1. To ja „Babuniu” z moim pytaniem.
    – Wzięło mnie strasznie na suszenie ziół i przetwory.
    – Wszędzie czytam o powidełkach : smażyć, gotować, pasteryzować… A przecież (to jest oczywiście taki męski punkt widzenia – poprzerabiać wszystko do góry nogami:… temperatura sprawia, że witaminy i inne „wartości” – uciekają w czasie gotowania, smażenia… Co byś mi powiedziała na taki pomysł:
    – owoce umyć, odsączyć
    – rozdrobnić, zmiksować, odwirować – zależnie od tego, co chcemy otrzymać (sok, syrop, powidełka, dżem)
    – wstawić owoce do garnka na mleko (łaźnia wodna),
    – dodać przypraw, smaków – co kto lubi
    – dodać MIÓD płynny (np. wielokwiatowy)
    – pozwolić temu odparować BEZ zagotowania – długo, ale suma ciepła do odparowania jest constans – niska temp. dłużej, wysoka – szybciej, ale tyle samo energii ! :-))
    – słoiki i pokrywki wygotować, osuszyć..

    – Kiedy mamy już oczekiwaną konsystencję DOLEWAMY stosownie SPIRYTUS !, mieszamy, nalewamy do butelek, słoików i zakręcamy – KONIEC

    UWAGI:
    1. spirytus zapobiega fermentacji i zabija pleśnie i bakterie
    2. miód – ze względu na zawartość kwasu mrówkowego – działa też konserwująco, bo jak wiemy NIGDY się sam nie psuje.
    3. dodatkowo spirytus potrafi rozpuścić te związki, których woda nie rozpuszcza (jak np. Kapsaicynę w papryczce Cayenne”..

    Co byś „Babuniu” powiedziała na taki pomysł ? Czy to się uda ? Czy coś jak zwykle „nabzdurzyłem”..”
    Serdecznie Cię pozdrawiam – Edward

    Polubienie

    1. No, no, no! Edwardzie to ci dopiero kuchenna rewolucja, niczym u Magdy Gessler 🙂
      Widzę, że lubisz w kuchni eksperymentować i to jest super! Zanim odpowiedzi Ci dałam, sprawdzałam, szukałam w starych księgach i… nic w tym temacie nie znalazłam. Spotkałam się i owszem, ale z owocami zalanymi spirytusem, wódką lecz nie inaczej.
      Trzeba byłoby wypróbować i poczekać na efekta, ten Twój sposób może okazać się dobrym być, a eksperyment trzeba byłoby przeprowadzić najpierw z małej ilości produktów.

      A nasze babcie to powidła gotowały nie tam przez godzinkę czy dwie ale trzy dni, by wydobyć z nich jak najwięcej smaku i aromatu. I wtedy nie musiały używać do ich przechowywania żadnych konserwantów. Ile razy zdarzało mi się, że jak kupiłam słoiczek dżemu itp., po otworzeniu go raz to później on już długo nie postał, bo zaraz zapleśniał, a nasze babcie sobie jakoś z tym radziły 🙂

      I jeszcze jedno, tak zrobione przetwory byłyby li tylko dla dorosłych, dla dzieci niewskazane!

      Ogólnie, pomysł może się nadać, czemu nie a praktycznie to by się okazało.

      Pozdrawiam cieplutko.

      Polubienie

      1. Dzień Dobry „Babuniu” :-))
        Już nie trać na mnie czasu.. Ja tylko pragnę dodać, uzupełnić, że głównym „konserwatorem” byłby płynny świeży miód wielokwiatowy, zaś spirytus – kieliszeczeka na słoiczek, wyłącznie jako „opary pod pokrywką”… 25-50g, nie tak jak w nalewkach. Pamiętam, że moja mama (dzieci wszystko podpatrzą) przed zamknięciem słoików nalewała ciut spirytusu… chociaż smażyła. :-)) I od razu zakręcała. Innym konserwatorem może być dodatek przetartego Rokitnika . Ja sam mając kiedyś do niego dostęp robiłem galaretki – przetarty rokitnik, cukier, wymieszane, ocieplone dla zgęstnienia i do słoików BEZ pasteryzacji. Rokitnik sam żeluje (pektyny) i nigdy się nic z nim nie stało.. Pięknie Cię pozdrawiam i dziękuję – Ed

        Polubienie

        1. Witam.
          A o tym wekowaniu słoików poprzez podpalenie spirytusu, też słyszałam i to jest dobry sposób. O rokitniku, nie słyszałam – dziękuję.
          O ilu rzeczach człowiek nie wie. Dobrze, że jeszcze mam (chyba, tak mi się zdaje) troszku życia, więc jeszcze przed końcem mam nadzieję o wielu rzeczach się dowiedzieć 🙂

          Pozdrawiam serdecznie.

          Polubienie

  2. Jadziu. Ten wpis przypomniał mi młode lata. Jeździjmy do dziadków do Kwidzyna na Pomorzu. Babcia, stryjek i ciocia robili duzo przetworów. Głównie z owoców i warzyw ze swoich ogrodów. Jak sie wakacje kończyły i wracaliśmy do Warszawy to autko do polowy bylo załadowane wekami, przetworami, miodem. W jakimś sensie tez byliśmy SŁOIKAMI 🙂
    Dziękuje za przepisy i tez za porady praktyczne
    Vojtek

    Polubienie

    1. Tak też robiła i moja mama, a dwie działki miała. Przyszła pora letnia, pora ciepła, to zaczęło się chodzenie na działkę, zbieranie zbiorów a potem przerabianie ich nocą na przetwory. A rano trzeba było iść do pracy. Takie to były czasy. Ja już niekoniecznie robię tyle przetworów, żeby komu dawać. Ot, zrobię sobie troszku do smaku, jak mi się chce – oczywiście.

      To dobrze mieliście z tymi dziadkami, dziś niestety ale już tak nie jadamy 😦

      Pozdrowionka.

      Polubienie

    1. No tak Ulu, można i na skróty.
      Ale w niektórych przypadkach, np. powideł czy im podobnym,
      lepiej zostawić ich samym sobie, by powolutku na ogniu się tworzyły.

      Pozdrowionka.

      Polubienie

      1. JaGa moje najszybsze powidła śliwkowe to te z tych kalifornijskich suszonych z torebki zagotowane w niewielkiej ilości wody i zmiksowane blenderem Można z odrobina przyprawy do piernika ale bez cukru. Szybko i pyszne. Polecam.. Buziaki

        Polubienie

          1. I co najważniejsze bez dodatku cukru. Zagotujesz tylko te suszki, czekasz aż napęcznieją, do blendera, i gotowe..Jak zrobię powidła z takich suszonych moreli to napiszę o tym na blogu

            Polubienie

            1. A jak ja też zrobię wg. Twojej rady te powiedzmy powidła, to też nie omieszkam zamieścić ich na swoim blogu.
              Z zaznaczeniem, że za Twoją Uleczko radą 🙂 Ale najpierw poczekam na Twoje ogłoszenie na Twoim blogu.
              Niech żyje pomysłologia!

              Buziole.

              Polubienie

  3. Pamiętam powidła śliwkowe, które Mama smażyła 3 dni. Nie wiem, dlaczego, ale tak było. Sama nie robię powideł, ale zanotowałam, może się kiedyś nauczę.
    Buziaczki ślę, Marylko :)))

    Polubienie

    1. Aniu, bo tylko takie i im podobne metody konserwacji żywności wtedy bywały, dzięki temu obywano się bez konserwantów, chemii, itp.,
      których dzisiaj w produktach przetworzonych mamy pod dostatkiem.
      Póki żyjemy to wszystko jeszcze przed nami 🙂

      Pozdrowionka.

      Polubienie

  4. Niestety, nie lubię smaku ani moreli, ani brzoskwiń. Poza tym staram się nie jeść wszystkiego, w czym jest cukier.
    Mąż jada dżemy i powidła, ale kupujemy je gotowe w sklepie. Wiem, że nie są tak zdrowe jak te robione własnoręcznie, ale nie trzeba przy nich siedzieć w gorącej kuchni.
    Gdy byłam dzieckiem, często jadłam chleb z marmoladą, którą wtedy można było kupić. Pamiętam, że była bardzo twarda i trudna do rozsmarowania.
    Serdeczności, droga JaGuś.

    Polubienie

    1. Aniu, osobiście to i ja za słodkościami nie przepadam ale od czasu do czasu,
      jak mnie najdzie chęć, to koniecznie muszę coś słodkiego zjeść.
      Marmolada jest najtwardsza spośród przetworów owocowych i najlepiej ją łyżeczką zajadać do chlebka z masełkiem.

      Buziole.

      Polubienie

      1. JaGuś, ja z kolei przepadam za słodyczami, ale nie mogę ich jeść, nad czym boleję.
        Na brzoskwinie ani morele nawet nie mogę patrzeć. Z owoców egzotycznych najbardziej lubię mango, niestety, jest ono bardzo drogie. Z naszych owoców bardzo lubię śliwki i gruszki.
        U nas dojrzewa już borówka amerykańska, którą z nikim się nie dzielę- sama wszystko zjadam;)
        Ta marmolada, o której pisałam, chyba była częściowo z buraków, bo wtedy to były ciężkie czasy. Pamiętam, że w sklepie była w jakichś drewnianych skrzynkach.
        Życzę miłej i niezbyt gorącej soboty.

        Polubienie

        1. No widzisz Aniu jak to jest, że zakazany owoc zawsze kusi 🙂
          A ja najbardziej z owoców lubię: winogrona, czereśnie i śliwki ale tylko węgierki, morele suszone lepiej mi smakują niż takie świeżutkie.
          Mango jeszcze nie miałam przyjemności jeść…
          Kiedyś to wiadomo jak wszystko sztukowano a nawet podrabiano
          Uff! jak gorąco!!

          Pozdrawiam cieplutko.

          Polubienie

    1. Dobrze rozumiesz Agnieszko, nie zdejmuję. Powidła dość długo są gotowane więc możemy dodawać do nich owoce ze skórką.
      Ale jeśli ktoś chce, może je jeszcze przetrzeć przez sitko między gotowaniami.

      Pozdrowionka.

      Polubienie

Dodaj komentarz