Jakkolwiek jednak było, „lany poniedziałek”zawsze ociekał wodą: starała się o to szlachta, starały miasta, starała wieś. Śmigały w około wiadra, konewki, dzbany, kropidła, sikawki, flachy i flaszeczki.
Ks.Kitowicz przedstawia te poniedziałkowe chwile jako kataklizm, który zdawał się zmieniać bieg świata, krusząc wszelkie łady i naturalności.
Śmigus Dyngus, pocztówka z Parku Etnograficznego w Tokarni
–
Błahostka, że „amanci dystyngowani – jak pisze – chcąc tę ceremonię odprawiać na amantkach swoich, bez ich przykrości, oblewali je po rękach a najwięcej po gorsie, małą sikaweczką albo flaszeczką”.
Sądny dzień polegał na czym innym. Polegał na wielkim, rzecz można, totalnym laniu wszystkiego przez wszystkich.
„Dlatego – podaje ksiądz – gdzie taki dyngus, mianowicie u młodego małżeństwa miał być odprawiany, pouprzątali wszystkie meble kosztowniejsze i sami się poubierali w suknie najpodlejsze, z takowych materyi, którym woda niewiele, albo wcale nie szkodziła.
„Największa była rozkosz przydybać jaką damę w łóżku, to już ta nieboga musiała opływać w wodzie między poduszkami jak między bałwanami …” Dlatego też w dzień ten kobiety wstawały jak najraniej, albo jak najmocniej zawierały sypialnie.
Mężczyźni w łóżkach nie podlegali takowej napaści od kobiet, których skromność tego czynić nie pozwalała.
Wśród chłopskich opłotków, a wreszcie w chałupach, stodołach i oborach sytuacja wyglądała o wiele drastyczniej. Rozgrywały się istne bitwy, wodę czasem wspierała gnojówka.
Wzbijały się fontanny nad stawami, do których wrzucano czasem jeszcze senne dziewoje. Kolebały się niestrudzenie żurawie studzienne ,chlupało w korytach, ożywiały się rzeki, nawet jeśli na ich obrzeżach pochrapywało kąśliwym, wiosennym lodkiem.
„Na Kujawach parobek wyłazi na dach karczmy wioskowej z miednicą w ręku i pobrzękując w takową, obwołuje dziewki, które będą oblewane i zapowiada, ile dla której potrzeba będzie dla jej szorowania fur piasku, perzu na wiechcie, grac do skrobania, ile kubłów wody i mydliska.
Tak to wygląda, jakby śmigus był pamiątką umywania się na Wielkanoc po pokucie wielkopostnej, polegającej w średnich wiekach i na zaniedbaniu cielesnym.
Lud mazowiecki odróżnia dyngus od śmigusu. Chłopcy wiejscy na Boże Narodzenie chodzą „po kolędzie”, a na Wielkanoc po „dyngusie”, śpiewając pieśni odpowiednie tym świętom i zbierając do kobiałki, co im dadzą po domach.
Śmigusem zaś nazywają mazurzy oblewanie dziewcząt wodą przez chłopców w drugi dzień Wielkiejnocy i chłopców przez dziewczęta w dniu trzecim, co nieraz przy studni kubłami się odbywa.
Najstarsze osoby na Podlasiu, np. 90-letnia matka piszącego to, pamiętają dobrze z lat dziecinnych i tradycji, że oblewanie się wodą w drugi dzień Wielkiejnocy nazywano na Podlasiu „śmigusem” zarówno u ludu jak po dworach.
Nazwy dyngus i śmigus, spolszczone z niemieckiego, nie dowodzą bynajmniej, żeby i sam zwyczaj przyniesiony został z Niemiec. Czyż i polewanie wodą przodownicy, niosącej wieniec dożynkowy, miałoby także od Niemców być przyjęte?
Przeciwnie, nazwy te tylko dowodzą, że Niemcy, osiadający w miastach polskich za doby Piastów, okupowali się datkami krajowcom, gdy ci swój starożytny zwyczaj oblewania wodą do nich stosowali zbyt gorliwie; dingen bowiem znaczy przede wszystkim okupować się datkiem.
Niekiedy jednak zwyczaj ten lud nazywa jeszcze i po polsku: dniem św. Lejka, oblewanką i polewanką”. [1}
–
Nie były to komunikaty zbyt delikatnie redagowane, choć układano je zwykle w mowie wiązanej. Informowały o stopniu higieny każdej panny z osobna i od tego stopnia zależało, czy na szorowanie potrzeba będzie „cztery fury piasku”, czy też tylko parę kubełków wody.
–
Panny więc niejednokrotnie starały się nie dopuścić do przewidywanych orzeczeń i łagodziły sprawy okupem w postaci gorzałki, choć z drugiej strony poczytywały sobie za ujmę, jeśli o którejś zupełnie zapomniano.
–
Wszędzie Poniedziałek Wielkanocny był dniem, kiedy polewano przede wszystkim dziewczęta i mężatki. Mężczyźni musieli się mieć na baczności dopiero od wtorku, a wszyscy pamiętali o tym, że:
Od Wielkiejnocy do Zielonych-Swiątek,
Można dać śmigust i w piątek.
Pomocne źródło:
http://literat.ug.edu.pl/glogers/0007.htm [1}
Widziałam Kochana młodą nauczycielkę , która szła do chorej matki do szpitala. Zgrają smarkaterii nie zostawiła na niej suchej nitki. Chlupało jej w butach. Łkała…
PolubieniePolubienie
Tak to jest straszne,niby tradycja,ale bez umiaru.Pamiętam też jak mój tata kiedyś szedł do kościoła z mamą,wcale nie było za ciepło i do tego padał deszcz,więc miał rozłożoną parasolkę.Na całe szczęście,że była rozłożona,bo też ktoś z okna chlust-wiadro wody.Szkoda najgorsza była-połamany parasol…Pozdrawiam cieplutko.
PolubieniePolubienie
Pewnie,że fajna sprawa tylko w miarę polewania,bo jak jest już za dużo-to rozpacz a nie zabawa…;)))
PolubieniePolubienie
Śmingus-dyngus ;DD super sprawa :)misiol94 😛 notka ;]
PolubieniePolubienie
raczej tak ;dd nie jestem pewna sama .
PolubieniePolubienie
Śmigus dyngus jak najbardziej!!! Oczywiście jako strona polewająca, nie polewana:)
PolubieniePolubienie
Patrzcie jaki cwaniaczek….;))))
PolubieniePolubienie
Mnie przeraża obecna forma śmigusa- dyngusa, po osiedlach biegają z wiadrami wody małolaty i każdego polewają. Na szczęście ostatnio, gdy woda jest droga, dozorcy zamykają dostęp do niej.Jestem za kontynuowaniem tradycji, ale w cywilizowanej formie. Mąż zawsze rano mnie polewa kilkoma kropelkami wody, aby tradycji stało się zadość.Cieplutko pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Kiedyś ta tradycja była przerażająca i w dzisiejszych czasach również przeraża,ale jeśli weżmiemy tę tradycję z dworskich salonów,to czemuż nie,i owszem taka powinna właśnie być,bo co to za przyjemność,gdy wyleją na Cię wiadro zimnej wody…a jak jeszcze jest zimno,to brrr…
PolubieniePolubienie
Wszystko powinno być robione z umiarem, bo w przypadku śmigusa- dyngusa przesada nie jest pożądana.Cieplutko pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Wszystko robione z umiarem,ale nie tak do końca wszycho?!…:))))
PolubieniePolubienie